Proces wymyślania nazwy dla swojej marki nigdy nie jest prosty. Przed założeniem działalności razem z mężem zrobiliśmy niezłą burzę mózgów. Dokładnie sprawdziłam istniejące wówczas na rynku agencje ślubne (było ich wtedy o wiele mniej niż teraz…), ponieważ chciałam, żeby nazwa się nie powielała i nie wprowadzała nikogo w błąd.
Moim celem było krótkie hasło, które będzie dotyczyło ślubów, ale także szeroko rozumianych dobrych emocji. Chciałam też, żeby nazwa była prosta, nieskomplikowana i dobrze wyglądała na materiałach reklamowych. Biorąc pod uwagę anglojęzyczne hasła patrzyłam na to, aby można było je bez problemu powtórzyć. Co prawda, do tej pory czasami zdarza się, że np. wystawiając fakturę w sklepie, ktoś mówi „Dżust Love”, ale cóż…wszystkim nie dogodzę.
Nazwa miała kojarzyć się z miłością, radością i pozytywnymi emocjami. Zawsze powtarzam moim parom, że cała otoczka ślubu i wesela jest wspaniała, ale powinni przede wszystkim pamiętać o tym, co ich zaprowadziło do tego miejsca, czyli MIŁOŚĆ .
Just Love można tłumaczyć jako „Po prostu Miłość” lub „Tylko Miłość”. Dla mnie to nadrzędna wartość w życiu. Miłość sprawia, że otwierają się nasze serca, niejednokrotnie stajemy się lepszymi ludźmi i patrzymy na świat w zupełnie inny sposób. Nie mam na myśli tylko miłości damsko-męskiej, ale także miłość do drugiego człowieka. Dlatego właśnie Just Love. To proste i pięknie przesłanie, które powinno nam przyświecać w życiu.
Była chwila, że zastanawiałam się nad zmianą nazwy na swoje imię i nazwisko, jednak skutecznie odwiodła mnie od tego pewna uwaga podczas jednego ze spotkań biznesowych. Przedstawiając publicznie czym się zajmuję, wymieniłam swoje imię i nazwisko, jednak zapomniałam wspomnieć o nazwie firmy. Zaraz po tym jak skończyłam, jedna z osób siedzących obok mnie zapytała- Ty jesteś Just Love tak? To upewniło mnie w tym, że moja marka jest już dobrze rozpoznawalna i wszyscy znają mnie jako Just Love, a więc nie ma mowy o zmianie.
Mój mąż czasami śmieje się, że pierwsze litery od Just Love to JLo! Co prawda film z Jennifer Lopez nigdy nie był dla mnie inspiracją do pracy jako wedding planner, ale trochę latynoskiej duszy w sobie mam 😉
Projekt i realizacja Agencja Social Media Pollyart
Dodaj komentarz